wtorek, 6 stycznia 2015

Czy warto było...

Nastał 2015 rok. Mam już 17 lat (należę do tych, którzy na świat przyszli na początku roku) i nadal mam wrażenie, że jestem malutkim bejbikiem, który nic nie wie o świecie. Tamten rok był dla mnie naprawdę udany...
Rzeczą, którą najmilej wspominam jest to, że dostałem się do jednego z najlepszych liceów w moim mieście. Warto dodać, że prawdziwą naukę do egzaminu rozpocząłem w 3 klasie, ale czego się nie robi dla sportu. :) Był to z jednej strony błąd, ale z drugiej przez ostatnie 2 lata odnosiłem największe sukcesy sportowe. Muszę przyznać, że takie zaniedbanie lekkie edukacji obiło mi się niejednokrotnie.
Sporo nerwów i ciągłego myślenia odebrało mi dostanie się do klasy humanistycznej, której 8h (tylko tyle w niej spędziłem) zapadło mi głęboko w pamięci. :)
...ale ile miałem radochy kiedy mnie przenieśli na "biolchema" to tylko ja wiem :D
Nadal mam przed oczami ten tłum ludzi na zakończenie ostatniego roku  gimnazjum kiedy to wyczytywano moje imię, gdy rozdawano świadectwa, dyplomy absolwenta czy też sportowca roku. Nie ukrywam, że kiedy sobie to przypomnę to robi mi się tak....miło i czasami łezka się w oku pojawi. :) Najdziwniejsze, ale i najpowszechniejsze jest to, że tak naprawdę bardzo chciałem skończyć gimnazjum i pofrunąć do liceum. Kiedy już tak się stało, pragnę jak najszybciej znaleźć się na studiach... Czy mi się naprawdę tak bardzo śpieszy do dorosłości?
Ciężko będzie mi nie pamiętać jak siedziałem po kilka godzin w wakacje na balkonie nocą, gapiłem się w niebo i myślałem "co dalej?". Wtedy jest się takim wielkim optymistą, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, ale kiedy przyjdzie co do czego to już na starcie wiesz, że to nie wyjdzie...
 W gimnazjum myślałem, że jestem dobrym uczniem. Kiedy poszedłem do liceum ledwo zdałem I semestr 1 klasy z matematyki mimo spędziłem nad nią najwięcej czasu. Jeśli mogę się przyznać to z niecierpliwością oczekuje wakacji. Ale nie dlatego, że nic a nic się nie robi tylko dlatego, że już za chwilę 2 klasa, która już o parę kroków przybliży mnie do matury, "starszego życia". Ale znów z drugiej strony nieustanie się boję, o to na czym mi zależy... To, że źle się przygotuję, że nie zdam...
Ważnym aspektem, który mi przyszedł do głowy jest to, że z roku na rok i z dnia na dzień coraz bardziej upewniam się w tym co chcę w życiu osiągnąć, mimo, że tuż za sobą mam pełno obaw, lęków i godziny myślenia.

Życzę wszystkim i sobie również, aby 2015 był jeszcze lepszy niż 2014, aby optymizm nigdy nikogo nie opuszczał a wiara w siebie była silniejsza z dnia na dzień.