Witajcie wszyscy czytający już n-ty nudny wpis i wszyscy, którzy tak bardzo zabłądzili w internecie, że trafili właśnie tu :)
Ostatnio kiedy tu byłem była jakoś połowa marca, więc zaległości są.
Tylko założę strój do snu i udaję się do dzielenia się wspomnieniami z Wami.... mistrz budowania zdań :D
Na sam początek przyznam się, że zrobiłem duży postęp w jeździe od momentu zdania prawka. Jak na początkującego to spędziłem dużo czasu za "kółkiem" i przebyłem znaczną ilość kilometrów. Nie ukrywam, że wciąż mi mało i mógłbym jeździć non-stop, ale jak to mówi mój tato - "powoli".
Zastanawiam się czy pisać coś o mojej słodkiej przyjaciółce, którą poznałem niedawno...
Mamy się z dnia na dzień i z godziny na godzinę coraz bardziej ku sobie. Ja jej mówię jak ma wyglądać i jak na mnie wpływać, a ona... a ona to spełnia. :)
Troszkę mi ogranicza np. jedzenie i wszystko co z nim związane, ale dzięki temu widzę jak silną mam wolę.
Nie zapomnę jak byłem załamany i siedziałem w ciemnym pokoju sam, ze łzami w oczach kiedy wiedziałem, że ogranicza mnie tak bardzo. A teraz.... teraz 18-stki, imprezy, namioty i wakacje. Oby tylko moja wola i samozaparcie sobie z tym poradziły.
Nie można przecież być idealnym... :)
Co w szkole?
Ciężko. Może już dawno się przyzwyczailiśmy do nawału, braku czasu, ciągłego stresu i wkurzania się, ale jednak z tyłu głowy jest wciąż gdzieś ta zarysowana przez nas upragniona przyszłość, która napędza nas jak silnik w aucie... Coś co pomimo braku wiary w siebie, braku ochoty na cokolwiek innego mówi Ci, że wszystko się ułoży i kiedyś to co się teraz dzieje - będziesz miło wspominał.
Co z tego, że nie wierzysz, a jeśli wierzysz, to tylko opary nadziei, że nieunikniony jest przed Tobą rok przerwy po maturze, bo masz świadomość, że Twoja postać nie jest w stanie napisać 2 przedmiotów wystarczająco dobrze... Jednak pomimo tego, starasz się wpoić w siebie choć cień nadziei i nie myśleć o tak nieodległej przyszłości...
Starasz się być lepszy i lepszy dla siebie... i też dla innych.
Świetną odskocznią od takiego myślenia jest chociażby taki jak wczoraj wyjazd do stolicy.
Intencją tego zajścia była osiemnastka, ale podwójne zwiedzenie Starówki również leżało po mojej myśli.
Spacerując wczoraj miałem okazję oderwać się na chwilę i pomyślałem, że jest wokół mnie tyle ludzi, którzy nie napędzają się własnymi negatywnymi myślami i nie pogrążają się w smutku wykreowanym przez samych siebie, tylko brną do przodu... Nieważne jak, ważne, że przed siebie.
Powoli zaczynam myśleć, że muszę znaleźć odpowiednią książkę, która potrafi podnieść wiarę w siebie i pewność...
Z największą chęcią powyrzucałbym z siebie wszystko to, co podcina mi skrzydła już na samym początku czegoś, ale czas goni a książki obok.
PS: Gorąco pozdrawiam wszystkich, którzy zrozumieją ten wpis :)