piątek, 21 października 2016

Noc spadających meteorytów

W wieczory takie jak te, wieczory a zarazem noce spadających meteorytów i ty jeden, sam.
Uświadamiający sobie, że coś się skończyło.
Że już pewne, stałe rzeczy nie powrócą.
Jedyną formą ich powrotu będzie wspomnienie... nie jedno, nie dziesięć, nie dwadzieścia...
W takich chwilach czujesz tą pustkę. Tą niską samoocenę i tą tęsknotę.
Próbujesz się uspokoić, przestać wspominać i wreszcie zrozumieć, że te plany, te cholernie pieprzone plany, które od niepamiętnych czasów chciałeś wreszcie wdrożyć w życie/spełnić je - już nigdy nie zostaną spełnione.
Czujesz wewnętrzną porażkę.
Nie jesteś doskonały i nigdy nie byłeś i nie będziesz, ale miałeś ten motor napędzający do zmieniania siebie na lepsze. Na stawanie się innym, lepszym.
Wiele razy nie zwracając uwagi na to co ważne, nie zważając na konsekwencje, na milion innych czynników - tylko na ten Jeden..
Starałeś się za trzech, kombinowałeś jak koń pod górę, chciałeś się zawsze pozytywnie pokazać i zaimponować... To wszystko, to całe wymienianie na nic, coś co było nie wróci, coś co zostało zakończone wyraźnie mówi, że dwa razy do tej samej rzeki nie należy wchodzić...
Czujesz brak... brak tak wielu rzeczy, że na samą myśl o nich rozklejasz się jak dziecko.
Myślisz co dalej... Jak masz zacząć funkcjonować następnego dnia...
Jak masz się zachować kiedy ktoś zastąpi Twoje miejsce, a przy tym miejscu wciąż widzisz swoją postać.
Jak masz się zachowywać skoro nie przejawiasz żadnych emocji...
Widziałeś od dawna jak wszystko idzie na dno i nic z tym nie zrobiłeś...
Nie mogłeś.
Tak cholernie jest Ci smutno... Czujesz jakby ktoś zabrał coś dla Ciebie ważnego..
Dociera do Ciebie, że te często abstrakcyjne pomysły, to kiedy w środku nocy nie potrafiąc usiedzieć w miejscu kiedy inni śpią dawało Ci kopa żeby czymś się zająć i aby czas szybciej zleciał do realizacji tego co przed chwilą wymyśliłeś - bezcenne.
Siedząc sam przy wspólnych piosenkach na dźwięk których dostajesz gęsiej skórki myślisz sobie, że to coś już nie jest Twoim elementem..
Wiesz, że dostałeś kilka razy, ale wciąż było to dla Ciebie do zniesienia..
Jeden z nielicznych wpisów, który nie chcę aby się kończył...
Spoglądając w kalendarz widzisz, że przegrałeś jako sportowiec. Tuż przed magiczną liczbą 24 bądź przed jeszcze wspanialszą trójką...
Okres końca liceum, ostatnia prosta, studniówka, matura, niedobitki imprez... Witaj Świecie Singla.