U mnie raczej w miarę... Jakoś mi nie szło teraz w przedmiotach niektórych. Uczyłem się do czegoś naprawdę solidnie a potem ocena taka, że tylko z mostu skakać.
Niezbyt dobrze się teraz czuję w klasie... Wszyscy, nawet Ci którym nie szło najlepiej radzą sobie lepiej ode mnie. Wydaje mi się, że biję głową w mur.
Kilka dni temu oddała Pani Profesor kartkówki z chemii z dysocjacji. Dostałem piękne 2. Kazała zostać osobom, które słabo napisały po lekcji i powiedziała kilka słów. Kiedy tak stałem przed Nią słuchając Jej słów to pierwszy raz pomyślałem, że to wszystko nie dla mnie. Jestem za głupi i zbyt mało bystry na biolchema. Skoro wykładam się na kartkówce z podstaw... Wtedy naprawdę chciałem uciec w ciemny kąt. Nie ma sensu rozpamiętywać lekcji chemii z gimnazjum, czy były one dobre czy złe. Osobiście czuję się do d**y. Zastanawiam się czy dobrze zrobiłem idąc na biolchema...
Naprawdę nie mam sił na mówienie sobie, że dam radę itd.
Wiem tylko jedną jedyną rzecz, którą wpajałem sobie długo - Lepiej przegrać na mecie niż na starcie.
Miłego dnia.