Już na początku swoją nieobecność usprawiedliwiam wakacjami, żeby nie było. :P
Otóż mijają [minęły?] one w zaskakująco szybkim tempie, ale są naprawdę cudowne.
Po chwilach zwątpienia i braku radości z czegokolwiek znów zaczynam czuć grunt pod nogami.
Wszystko idzie tak jak tego nie planowałem i nie znam lepszego uczucia bądź lepszego jeszcze nie poznałem.
Wszystko działo się naprawdę szybko i naprawdę dużo tego było. W sumie od wczoraj się głowię jak to wszystko ubrać w całość...
Wakacyjny wyjazd rodzinny był naprawdę świetny!
Podobał mi się najbardziej z dotychczasowych. Był to idealny czas żeby polepszyć jeszcze bardziej relacje z siostrami i zżyć się rodzinkowo.
Bardzo mi się podobała okolica w której byłem i osoby, z którymi mieszkałem obok.
Naj z tego wszystkiego było to, że wiele czynności robiliśmy taką dużą grupą i wszyscy do tego podchodzili z uśmiechem i takim dystansem.
Ten okres minął błyskawicznie [niczym powrót do domu, korki, korki i jeszcze raz korki ;) ] a chwilę po nim był kolejny lecz spędzony w towarzystwie Kogoś innego i w innych okolicznościach.
Po powrocie chwila czasu na przepakowanie i odświeżenie obrazu znajomych (taaaa, czasu nikt nie ma wtedy kiedy ja go mam). Zaraz potem udałem się razem z Pewną Panią na coś dla Nas nowego - camp windsurfingowy.
Kiedy ktoś by mi rok temu powiedział, że w przyszłym roku będę "pływał" na desce z żagielkiem to wziąłbym go za niespełna rozumną istotę. :)
Miejsce świetne (przy odpowiedniej fantazji i wyobraźni - magiczne), ludzie naprawdę super (choć młodsi w większości), kadra najlepsza ze wszystkich obozów na, których byłem (a na kiillllku byłem), zatoka idealna, pływanie to istna rewelka (spokojnie, jeszcze podniosę swoje umiejętności), opalanie się na plaży bez żadnego nadzoru - <3 i na koniec osoby/a z którą spędzałem najwięcej czasu - brak epitetów do opisu.
10 dni minęło mi jak kilka godzin, naprawdę. Patrząc wstecz, uświadamiam sobie ile mnie chwil spotkało (milszych i mniej milszych), ile się działo rzeczy z pośrednim udziałem mojej osoby...a muzyka obozowa słyszana z słuchawek mych tylko dodaje uroku temu wszystkiemu.
Te wakacje to istna mieszanka. Od rzeczy bardzo smutnych i okropnie nieprzyjemnych, po których czułeś się jak znokautowany wojownik, do chwil, w których chciało Ci się skakać z radości a przemijający szybko czas stawał się barierą, którą chciałeś za wszelką cenę zwalczyć.
Czy smucę się, że koniec wakacji? - Ależ nie!
Za rok kolejne! ;)
Chodzenie do szkoły też ma coś w sobie, ale tego nie dostrzegamy w trakcie lecz po czasie.
PS: Muzyka dla tych, którzy dotarli do końca. :)
"Chodzenie do szkoły też ma coś w sobie, ale tego nie dostrzegamy w trakcie lecz po czasie." Oooo tak, zdecydowanie popieram.
OdpowiedzUsuńJa zawsze w okolicach 10 sierpnia zaczynam się nudzić nicnierobieniem i tęsknić za wielogodzinnym siedzeniem w ławkach a potem nad pracą domową... A potem, gdzieś w połowie września zaczynam się zastanawiać gdzie ja miałam mózg xd
Dołączam do grona obserwatorów bloga :)
Moze nie tęsknię ze nic nierobieniem lecz za tym żeby ruszyć z nauką biologii i chemii, bo jak wiadomo, 1 klasa niewiele nam jej dostarczyła. Z jednej strony tego chce a z drugiej sie troche obawiam.
UsuńAle jestem dobrej myśli. :)
Oooo! Dziekuje!
Dawno Cię tutaj nie było i ucieszyłam się na nowy post. Wracając do jego treści, obozy to fajna sprawa, ale że windsurfingowy to naprawdę szacun :D Ja bym się bała, ale pewnie dlatego, że pływać nie potrafię i zaraz bym się potopiła. Dla Ciebie pewnie super przeżycie, a zarazem okazja by poznać ciekawe osoby. Na następny rok polecam obóz medyczny w Jantarze, gdzie prawdopodobnie się wybiorę. Bardzo dużo tych kolonii i w dodatku w tym samym mieście, dlatego z kolegą się zdecydowaliśmy, tyle, że on na prawniczy. Poszperaj, poczytaj, ciekawa sprawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i miłego powrotu do szkoły! :3
Oooo...ale miło :)
UsuńNo coś Ty! Pływaliśmy na zatoce gdzie woda nie jest głęboka i na dodatek mieliśmy kamizelki wiec nie utopiłabyś się. O tak, przeżycie świetne i ludzie w dużej części tez.
Ooo, nie słyszałem o takim nigdy! Brzmi mega ciekawie!
Poszperam i poczytam.
Dziekuje i wzajemnie!
Pozdrawiam. :)
Cieszę się, że tak miło spędziłeś wakacje, a to przecież najważniejsze - poczucie wykorzystania swojego wolnego czasu jak najlepiej daje później niesamowitego kopa do pracy, zwłaszcza z tak pozytywnym nastawieniem! Ja to tam póki co staram się nie myśleć o zbliżającej się wielkimi krokami klasie maturalnej (matko, to już za tydzień!)...
OdpowiedzUsuńO tak, kopa daje mega pozytywnego, to prawda.
UsuńNajważniejsze to nie wpadać w panikę i negatywny obłęd, ze za rok matura. Podejdź do niej spokojnie a juz za rok będziesz sie chwaliła na jaki UM się dostałaś.
Trzymam mocno kciuki!!
Powodzenia! :)
Słowa otuchy zawsze się przydadzą, dziękuję! :)
Usuń