Po przechodzeniu równego (całego) tygodnia do mojej wymarzonej szkoły i rzecz jasna na odpowiednim profilu, muszę się przyznać, że podstawóweczka to to nie jest. Szczególnie jak większość osób "nie ogarniam" matematyki, ale wierzcie mi, że bardzo długo codziennie nad nią siedzę więc może coś z tego wyjdzie.
Jeśli chodzi o klasę to jak większość- jest przeciętna, ale bardzo fajna.
Każdy by powiedział, że LO to dużo imprez. Otóż miałby rację, tylko jeśli chodzi o mnie to troszeczkę jest z tym gorzej, ponieważ po 1, mieszkam parę ładnych kilometrów od większego miasta i z powrotem (szczególnie w nocy) może być bardzo ciężko żeby nie powiedzieć, że to impossible. Po 2 (primo ultimo :D), zaczynają się one o 20 i trwają do 3-4, więc jak pisałem wcześniej - powrót poziom hard. ...no a z rodzicami to już w ogóle. Wyobraźcie sobie 4 osoby po imprezie w samochodzie.... poziom zaparowania okien i odoru (gum do żucia :D ) w samochodzie wyniósłby 10/10.
Ale tak schodząc do szarej rzeczywistości to czuję, że biol-chem-fiz nie będzie wcale łatwy ani łatwiejszy. Nauki będzie, oj będzie. :) ....jeżeli tylko ona zapewni mi dostanie się wiadomo gdzie, to już chce się uczyć tych wszystkich rozszerzeń. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz