środa, 25 marca 2015

I won't be a cardiologist...

Dziś w mojej szkole był Dzień Przedsiębiorczości. Klasy lub kilka osób z nich udawało się do wybranego miejsca. My, z racji iż biolchemy wybraliśmy się do szpitala całą klasą. Zwiedzaliśmy szpital i oddziały. Nefrologia, neurologia, nowy oddział pediatrii, blok operacyjny chirurgii dziecięcej itd. Mieliśmy okazję porozmawiać z ordynatorem nefrologii (bardzo miły człowiek) i kilkoma innymi.
Po zwiedzeniu zaplanowanych miejsc, o godzinie 12 wszyscy rozeszli się do domków. Lecz nie Pewna Pani i ja. My byliśmy spragnieni ujrzenia czegoś więcej. I tak udaliśmy się na oddział kardiologii. Tam spotkaliśmy "szefa", o którym po niespełna godzinie mogę powiedzieć, że jest bardzo ciepłym i przyjaznym człowiekiem. Widzieliśmy 3 zabiegi w tym koronarografię. Hitem było to, że wspomniany "szef" chciał Nas wziąć do stołu... ale odmówiliśmy. Przyznam się, że jak słuchałem co lekarze do siebie mówili (nazwy, jakieś schorzenia czy co to tam było) to czułem się jakbym przebywał wśród obcokrajowców :D
Pomimo iż na kardio nie spodobało mi się zbytnio to dzisiejszy dzień mocno uświadomił mnie w jakim kierunku chcę podążać.


sobota, 21 marca 2015

The End

Tak, właśnie tak... O godzinie 15 zakończyło się lenistwo najlepsze od niepamiętnych lat. To właśnie wtedy Nasz autokar dojechał do miejsca odjazdu sprzed tygodnia. Kilka wspaniałych dni, mnóstwo cudownych wspomnień, wiele czasu spędzonego ze znajomymi oraz rozmowy na wszelakie tematy zapadną mi najlepiej w pamięci.
Nie ukrywam, że rozleniwiłem się i tylko czekam, rozglądam się za kolejnym wolnym czasem.
Wyjazd był naprawdę przedni i dałbym wiele, aby go powtórzyć. Moje umiejętności narciarskie gwałtownie wzrosły, liczba znajomych na fejsie wzrosła :D a na dłoniach pojawiły się nowe blizny od różnego rodzaju "aktywności".
Nieszczęście było blisko mnie, gdyż już w 2 dniu wylądowałem na prześwietleniu w szpitalu.
tak, tak... brzmi poważnie a tak naprawdę to wpadła na mnie jadąca ze średnią prędkością koleżanka i ja i Ona wylądowaliśmy na mojej lewej ręce, którą później wszyscy podejrzewali za złamaną. Koniec końców był taki, że nabawiłem się silnego stłuczenia przedramienia lewego. Ale akurat z wiarą w to, że nic mi nie jest pozostawałem tylko ja.
Wizyta w zakopiańskim szpitalu spowodowała, że ominęły mnie termy, ale jak to się mówi - zdrowie ważniejsze. :)
Jeśli chodzi o naukę to do nadrobienia tylko polski, matma i historia. Czyli prawie nic. :) W wolnych chwilach (czyt. kiedy wszyscy już spali a ja nie mogłem) rozmyślałem o czasie przyszłym i stwierdziłem, że to nie ma kompletnie sensu, ponieważ to co ma się stać jest już zaplanowane i, że to kompletnie strata czasu, która nie pozwala Nam dobrze przeżywać tego tu i teraz.

Wyjazd ten z wielu względów zapadnie mi do końca życia w pamięci a myśl o nim będzie mi przypominała najwspanialsze lata mojego życia.


PS: Piosenka na miłe zakończenie wyjazdu, która nierozłącznie mi się z nim kojarzy. :)

czwartek, 12 marca 2015

Chwila odpoczynku?

2 tygodnie w szkole zleciały tak szybko, że ich prawie nie zauważyłem. Teraz czas na narty! W marcu, bo w marcu, ale jednak. :) Zimowisko już od niedzieli. Mam nadzieję, że będzie fajnie.

Od kilku dni myślę czy zdawać rozszerzony angielski czy też nie. Do zdawania zachęca mnie siostra, ale obawiam się, że mój poziom angielskiego jest jeszcze zbyt niski... Boję się także, że to może się odbić kosztem biologii i chemii...
Parząc z innej perspektywy to jednak nie jest on potrzebny przy rekrutacji na wiadome studia, ale czy nie przyda się potem ewentualnie na nich? (jeśli się rzecz jasna dostanę :D ) Zobaczymy. :)

Już nie pamiętam kiedy weekend zaczynał mi się już w czwartek, ale jest to naprawdę bardzo przyjemne...


PS: Piosenka dnia usłyszana w radiu :)