Nie ukrywam, że rozleniwiłem się i tylko czekam, rozglądam się za kolejnym wolnym czasem.
Wyjazd był naprawdę przedni i dałbym wiele, aby go powtórzyć. Moje umiejętności narciarskie gwałtownie wzrosły, liczba znajomych na fejsie wzrosła :D a na dłoniach pojawiły się nowe blizny od różnego rodzaju "aktywności".
Nieszczęście było blisko mnie, gdyż już w 2 dniu wylądowałem na prześwietleniu w szpitalu.
tak, tak... brzmi poważnie a tak naprawdę to wpadła na mnie jadąca ze średnią prędkością koleżanka i ja i Ona wylądowaliśmy na mojej lewej ręce, którą później wszyscy podejrzewali za złamaną. Koniec końców był taki, że nabawiłem się silnego stłuczenia przedramienia lewego. Ale akurat z wiarą w to, że nic mi nie jest pozostawałem tylko ja.
Wizyta w zakopiańskim szpitalu spowodowała, że ominęły mnie termy, ale jak to się mówi - zdrowie ważniejsze. :)
Jeśli chodzi o naukę to do nadrobienia tylko polski, matma i historia. Czyli prawie nic. :) W wolnych chwilach (czyt. kiedy wszyscy już spali a ja nie mogłem) rozmyślałem o czasie przyszłym i stwierdziłem, że to nie ma kompletnie sensu, ponieważ to co ma się stać jest już zaplanowane i, że to kompletnie strata czasu, która nie pozwala Nam dobrze przeżywać tego tu i teraz.
Wyjazd ten z wielu względów zapadnie mi do końca życia w pamięci a myśl o nim będzie mi przypominała najwspanialsze lata mojego życia.
PS: Piosenka na miłe zakończenie wyjazdu, która nierozłącznie mi się z nim kojarzy. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz