czwartek, 30 kwietnia 2015

Witaj majowa jutrzenko!

I tym oto zwrotem rozpocząłem weekend majowy. Długi, bo trwający 10 dni, a co! :)
Powtórzę się po raz kolejny, ale te 4 dni zleciały mi w ułamku sekundy! Nauka z dnia na dzień, lekcje, lekcje do późna sprawiają, że żyję od piątku do piątku. I jak na razie to jest świetne.

Pogoda zachwyca nawet najbardziej wybredne osoby. (w tym także mnie) Aż chce się drałować do szkoły kiedy już o 7:30 na ulicach miasta jest dużo ludzi, słońce ociepla twarz pierwszaka, błękitne niebo z bielutkimi chmurkami i śpiew ptaków przysparzają o uśmiech na ustach i przywołują myśli jak jeszcze wiele przede mną. Właśnie wtedy pomimo początku tygodnia, długich i  niekoniecznie interesujących lekcji chce mi się skakać z radości! Takie proste rzeczy dają mi tak mnóstwo pozytywnej energii i chęci do wszystkiego. Z takim nastawieniem z łatwością jest sprawić, aby dzień minął błyskawicznie.

Tylko się odwrócić za siebie żeby zobaczyć początek pierwszej klasy i tylko spojrzeć przed siebie, aby ujrzeć bliski jej koniec.
Od pewnego czasu, kiedy leżę i gapię się w gwiazdy na niebie słuchając spokojnej muzyki, cieszę się z tego co do tej pory osiągnąłem i gdzie już doszedłem. Uważam, że jak na moją osobę to naprawdę mam powód do pewnego rodzaju dumy z siebie.

Nie ukrywam, że podobnie jak mój kolega także chcę już powolutku wakacje. Jestem odrobinę zmęczony. (choćby samą zmianą sposobu nauki; oczekiwaniem przez całe zeszłoroczne wakacje na zmianę profilu; czy lekcjami matematyki :) itp. ) Sił i zapału jeszcze jednak jest i śmiało dam radę.

Udanego miesiąca!


sobota, 25 kwietnia 2015

Wiosna ach to Ty!

Tadam! I oto zleciał kolejny tydzień szkolny i już bliżej niż dalej do..........maturki rzecz jasna! :D A tak naprawdę to mam dziś świetny humor.
W tym tygodniu podziwiałem z ludźmi z klasy maturzystów, którzy przyszli do szkoły tak naprawdę sobie posiedzieć i wychillować. Na szkolnym patio zrobili sobie grilla, była muzyka itd. Nie ukrywam, że szczerze im zazdrościłem. Co prawda jeszcze matura przed nimi, ale to i tak super, że zakończyli już kolejny etap w ich życiu.

U mnie wszystko po staremu. Tydzień mija błyskawicznie, co jednak powoduje uśmiech na mojej twarzy. :) Wczorajsze (dzisiejsze?) ognisko urodzinowe Koleżanki było naprawdę udane. Żuchwa i brzuch do teraz mnie od śmiechu bolą.
Kolejną dobrą informacją jest to, że od piątku weekend majowy a potem matury. Co za tym idzie jest trochę wolnego, który przydałoby się jakoś wykorzystać... :)

Miłego dnia!


sobota, 18 kwietnia 2015

Biolo Bajolo!

Witajcie w tą brzydką sobotnią pogodę!!
Tydzień (dokładnie to 5 dni :D ) nauki zleciały mi nie wiem kiedy...
Tydzień zacząłem naprawdę świetnie, ponieważ wraz z moją Panią od biologii udaliśmy się na wydział biologii na pobliski uniwersytet. Było naprawdę świetnie! Patrzeć przez mikroskop wart 3,5 mln czy podziwiać zdjęcia spod mikroskopu elektronowego to naprawdę fajna rzecz. Lecz niestety studiowanie biologii to nie moja bajka...
Później udaliśmy się do pomieszczenia anatomii, w którym pierwszy raz poczuliśmy zapach formaliny. Rzecz jasna nie było to pomieszczenie z ludzkimi zwłokami lecz ze zwierzęcymi. Np. podziwialiśmy mózg szynszyla :D
Emocje były przednie, ale My musieliśmy zrealizować swój plan. Mianowicie, mieliśmy wrócić na 6h lekcyjną, ponieważ miał się odbyć wówczas sprawdzian z polskiego. Ale, że niewiele osób się nauczyło to musieliśmy robić wszystko co w naszej mocy!
Wyszliśmy o 12:15 z wydziału a o 12:29 mieliśmy komunikację miejską. Zaczęliśmy iść meeeega wolno, mówić, że kogoś brakuje (ponowne sprawdzanie listy), a to kogoś coś boli...
Po opuszczeniu terenów uniwerku udaliśmy się w przeciwną stronę (na kolejny przystanek) a to oznaczało dłuższy odcinek marszu. I wtedy był cyrk, odstępy między grupami były kilometrowe, mega ciemne  niebo się zrobiło i zaczął wiać mocny wiatr. (tyle piachu się dawno nie najadłem :D ). Koniec końców był taki, że jakimś cudem doszliśmy do przystanku, ale nie jechaliśmy tym o 12:29 lecz tym o 12:40!! (12:45 - początek lekcji).
Po dotarciu do szkoły i klasy byliśmy raptem 20 minut i udaliśmy się do domków.
Sprawdzian oczywiście odbył się we wtorek, ale to zawsze jakiś czas na lepsze "przygotowanie się".
Poniedziałkowy dzień minął mi niezwykle miło.


PS: Miłego dnia!

sobota, 11 kwietnia 2015

Kwietniowo

W tą piękną, zjawiskową dzisiejszą pogodę postanowiłem napisać tego posta. Jest kwiecień całą parą. Da się go już odczuć wszędzie. Słoneczko od rana, bezchmurne, czyściutkie niebo, śpiew ptaków, ludzie spacerujący, ciepło, przyjemny wiaterek... Uwielbiam taką aurę!

Ale sam kwiecień przypomniał mi moją osobę rok temu... Nauka do egzaminu gimnazjalnego, ta duża niepewność jak mi pójdzie i czy się dostanę tam gdzie chcę, czy na pewno wszystko powtórzyłem, a jak zaśpię na egzamin.... i takie tam. Teraz, to rzecz jasna są miłe wspomnienia, które z każdą osobą spotkaną z byłej klasy poruszamy. Drogim Gimnazjalistom życzę oczywiście powodzenia na egzaminie i dostania się do wymarzonych szkół. Pamiętajcie, aby stres i lęk zostawić za drzwiami sali. To naprawdę pomaga, wierzcie. Szczęścia na egzaminie! :)

Dziś natomiast w moim liceum jest dzień otwarty. I  to wydarzenie także ma stałe miejsce w mojej pamięci. Doskonale to pamiętam a nawet i widzę to jak też się przekomarzałem wraz z Pewną Panią po budynku obecnej szkoły (a wtedy bardzo do niej pragnący uczęszczać). Te wszystkie sale i nauczyciele wydawali mi się niezwykle przyjaźni i mili. Oczywiście do teraz tak sądzę rzecz jasna. :) To było dokładnie równe 2 tygodnie przed egzaminem. I ta ogromna chęć wewnątrz pragnąca tu chodzić od września... niesamowite uczucie.

Jak patrzę na okres od tamtego dnia tamtego roku do dziś widzę jak wiele się wokół mnie zmieniło i jak ja sam się zmieniłem. Muszę przyznać, że jak na osobę pragnącą, aby czas szybciej leciał to okres ten zleciał mi w błyskawicznym tempie. Miło się wspomina chwile przed i po egzaminie, rekrutację itp. , ale mimo wszystko nie chciałbym już do nich wrócić. Wystarczą mi świetne wspomnienia.

Miłego dnia!



sobota, 4 kwietnia 2015

Alleluja!

Wczorajszy dzień to był istny szok. W ciągu 8 godzin przeżyłem zimę, wiosnę i ponownie zimę. Brzmi równie śmiesznie jak śmiesznym zjawiskiem to było. Rano zima, po południu zero śniegu (słońce na maxa) a wieczorem, kiedy wracałem z adoracji grobu Pańskiego znów śnieg. Płatki padały tak śliczne, że te z okresu zimy mogą się schować.
W ogóle ten okres od zimowiska do teraz minął mi nie wiem kiedy...jest to niesamowite a zarazem cudowne szczególnie dla osoby, która chce aby czas leciał szybciej.
Podobnie jak rok temu, bieganie chciałem rozpocząć od początku kwietnia. I prawie mi się to udało gdyby nie kolega zwany śniegiem. Niesamowicie przeszkadza w widoczności i przyczepności.
Dziś natomiast pogoda rodem z Grecji. Ciepło, słońce, przyjemny wiaterek...nic tylko iść na spacer!
Wesołych Świąt!


PS: Piosenka, która daje dużo pozytywnej energii do życia. :)